środa, 30 lipca 2014

Maybe you should eat makeup so you can try and be pretty on the inside

Z góry uprzedzam, że post jest bardzo prowizoryczny. Miałam zupełnie inny pomysł na niego, ale na to przyjdzie jeszcze pora.
Zaczęłam się malować jeszcze jako małolata, na poważnie wkręciłam się w wieku 15/16 lat, kiedy to poszłam do liceum i mogłam pojawiać się tam w makijażu (w gimnazjum było to stanowczo zakazane).

Nie jestem superekspertka w kwestii makijażu, ale w makijażu oczu wydaje mi się, że raczej tak. Jaka różnica? Taka, że nie pokażę, nie napiszę Wam, jakiego korektora, podkładu używam, ponieważ NIE UŻYWAM ŻADNEGO. Nie powiem, to moja duma. Świeci mi się tylko nos, ale o tym za chwilkę.

Dzień, w którym zaczęłam używać eyelinera był znaczącym dniem w moim życiu, a to dlatego, że dzięki temu (przez to) uzależniłam się od wychodzenia z domu bez makijażu. Co się ostatnio zmieniło, więc chyba stwierdziłam, że moja morda bez makijażu aż tak zła nie jest.

Zacznijmy od EYELINERA. Od lat używam tego samego, mianowicie Golden Rose ze złotą zakrętką, kosztuje 12 zł, a jako jedyny w mojej kosmetyczce nie robi przerw w kreskach,nie rozmazuje się i dzięki cienkiemu pędzelkowi ułatwia narysowanie idealnej kreseczki.

Zaznaczę, że nie jestem fanką wydawania fortuny na kosmetyki, więc używam tych tańszych. Bo kto powiedział, że droższe są lepsze?!
Zapraszam więc na mały przegląd mojej kosmetyczki.

Jak już wspominałam najwięcej czasu w makijażu poświęcam oczom.  Przedstawiam paletkę Sleek Vintage Romance. Wybrałam ją, ponieważ mam fioła na punkcie złotych, miedzianych cieni do powiek. Wiem też, że nie będzie to jedyna paletka z tej firmy, jaką posiadam.


Cienie Pierre Rene także dają rade. Te z Maybelline są fajne, ponieważ mimo mocnego pigmentu, nie odbsypują eyelinerowej kreski.



Eyelinery, które zdobyły moje serce- oba z Golden Rose. Jeden w płynie, drugi w pisaku. Wydajne, trwałe, czyli wszystko, czego mi potrzeba do stworzenia idealnej kreski.



Czasami jednak rezygnuje z czarnej kreski na rzecz tych kolorowych, a wtedy sięgam po kolorowe eyelinery My Secret, lub brokatowy z Sephory :)




RZĘSY: moj odwieczny problem. Mimo, że mam długie firanki, są one proste. Bez zalotki ani rusz, a i tusz ma za zadanie trochę mi pomóc w podniesieniu ich. Moje typy:


Osobiście najbardziej lubię ten z Maybelline. Jedno opakowanie miałam ponad 2 miesiące, co wśród tuszy baaardzo rzadko się zdarza.

Podkładu nie używam, natomiast mój nos lubi się poświecić, a wtedy przydaje się najlepszy z najlepszych puder firmy Manhattan. Polecam! skóra się nie błyszczy, a puder długo się na niej utrzymuję.
Za sprawą moich brązowych policzków stoi puder Virtual. Jak mówiłam, lecę po taniości.



Czas na brwi. Nie podkreślam ich Bóg wie, jak mocno. Używam dwóch cieni w odcieniach brązu. Jeden z paletki Catrice w kolorze miedzianego brązu, drugi także firmy Catrice- ciemnobrązowy.



Do podkreślenia dolnej powieki używam białej kredki. Zabieg ten powiększa oko, co się przydaje po zarwanej nocce:)


Kolekcja szminek:


I moje przykładowe Mejkapy z ostatniego czasu:







4 komentarze:

  1. Przydałby się poradnik, jak tworzysz makijaż krok po kroku! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taki wlasnie mialam pomysl,ale sprzet nie podołal, za 2 tyg cos wykminie;P

      Usuń
  2. Tych kresek bardzo zazdroszcze. Moja zmora po wsze czasy...

    OdpowiedzUsuń